Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II





BADANIA NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ - NOWOŚCI
Liczba publikacji w portalu:   252



Polska    2024-05-09

ADAM BUNSCH - ARTYSTA W MUNDURZE

Adam Bunsch urodził się 20 grudnia 1896 roku w Krakowie, jako najstarszy syn Alojzego Bunscha — profesora Państwowej Szkoły Przemysłowej w Krakowie i rzeźbiarza oraz Marii Aleksandry Sadłowskiej, która wywodziła się ze znanej lwowskiej rodziny architektów. Edukację na poziomie szkoły powszechnej i średniej Adam odebrał w Krakowie. W 1914 roku złożył egzamin maturalny w Gimnazjum św. Anny. Następnie wyjechał do Wiednia, gdzie rozpoczął studia filozoficzne na Uniwersytecie Wiedeńskim oraz — równolegle — malarskie, w tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. W marcu 1915 roku został powołany do armii austriackiej i do 1918 roku odbywał służbę garnizonową, początkowo w Sopron na Węgrzech, a później w Krakowie. W 1917 roku powrócił na rok na studia. Naukę kontynuował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych (pracownia Józefa Mehoffera) i na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1918 roku wstąpił do Pułku Artylerii Polowej Legionów, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. W 1920 roku awansowany do stopnia podporucznika, został następnie zdemobilizowany i ostatecznie powrócił na uczelnię. W 1921 roku uzyskał absolutorium, ukończył Wydział Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych i zdał egzamin nauczycielski. Wówczas przeprowadził się do Bielska, gdzie podjął pracę nauczyciela rysunków w tamtejszej Państwowej Szkole Przemysłowej. W 1922 roku ożenił się z Ludwiką z domu Kunaszowską (1898-1981), z którą stworzył szczęśliwą rodzinę i doczekał się czwórki dzieci: syna Alojzego (1925-1985, scenografa), Franciszka (ur. 1926, grafika), córki Heleny (ur. 1928, doktora medycyny) oraz syna Adama juniora (1929-2005, ekonomisty). W 1938 roku uzyskał stopień profesora .

Jako malarz Adam Bunsch zadebiutował w 1910 roku, biorąc udział w wystawie zatytułowanej „Sztuka a dziecko”. Jego twórczość to przede wszystkim malarstwo sztalugowe: portrety, kompozycje i pejzaże; obrazy olejne i akwarele, a także liczne pastele, rysunki i szkice, ale również grafika nawiązująca do stylu japońskiego i chińskiego - wielobarwne drzeworyty, oddające dekoracyjność form inspirowanych naturą i szczegółowe studia motywów roślinnych i zwierzęcych. Nieliczna, ale obecna w twórczości Bunscha litografia dopełnia obrazu wszechstronnego talentu artysty. Imponujący dorobek stanowi także witrażownictwo (łącznie ponad 25o okien w Polsce i za granicą), uprawiane na przestrzeni trzydziestu lat. Nieco na uboczu pozostaje - również warta wzmianki - sakralna mozaika ścienna i projekty ołtarzy oraz zdobnictwo wnętrz. Do istotnych przedsięwzięć artystycznych Bunscha należy zespół witraży i polichromii wykonany w katowickim kościele Mariackim (1936-1939), gdzie na szczególną uwagę zasługują witraże: Cnoty i występki oraz Legenda o św. Jacku .

Twórczość Adama Bunscha w znakomitej większości nawiązywała do malarstwa młodopolskiego, choć można odnaleźć w niej elementy charakterystyczne dla symbolizmu, a także realizmu czy też postimpresjonizmu, ze znamionami słynnego polskiego kapizmu. Wszechstronność artystyczna Bunscha pozwoliła mu przechodzić z malarstwa i grafiki do dokonań pisarskich. Widoczna w malarstwie literackość kompozycji i alegoryczność niejako tłumaczą zainteresowanie Bunscha teatrem. Artysta pisał teksty literackie: pamiętniki i wspomnienia, ale przede wszystkim dramaty. Zadebiutował w 1933 roku sztuką Koń parowy, wystawioną na deskach Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie. Łącznie stworzył kilkadziesiąt dramatów, z których znaczna część była wystawiana, także podczas drugiej wojny światowej. Do najsłynniejszych należą Gołębie brata Alberta  z 1943 roku, później wydany pod tytułem Przyszedł na ziemię święty. Jego bohaterem jest powstaniec, malarz i opiekun ubogich — Adam Chmielowski (św. brat Albert Chmielowski). Jedyny zbiór dramatów, który doczekał się druku, został opublikowany pośmiertnie w Krakowie w 1974 roku . W czasie drugiej wojny światowej Adam Bunsch służył w Polskich Silach Zbrojnych na Zachodzie, z tego też okresu, a dokładnie z lat 194o-1945, pochodzi jego pseudonim artystyczny: Andrzej Wart.

Kolejna służba wojskowa oznaczała opuszczenie żony i dzieci, co bardzo głęboko przeżywał przez wszystkie lata rozłąki .

Nieraz zastanawiałem się, gdy już zamieszkaliśmy w tym naszym ładnym mieszkanku, jak stąd się oddalę. Jak to będzie wyglądało. Czy mnie wyniosą po schodach w trumnie, czy wyjdę - ot - jak lokator zwykły na inne miejsce. Wyszedłem w ponury wieczór, zostawiając za sobą dużo rzeczy, które nam długo służyły dobrze. Zostawiając DOM. Tak. Nie mamy domu .

Wróćmy do roku 1939, kiedy rozpoczyna się żołnierska droga „malarza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie”. Sam tak o tym pisał w listach niewysłanych :

Odjechałem. Byliście dzielni wszyscy razem, ty dawałaś przykład, Haluśka  płakała - sobie. Przeczuwała biedne moje Halczysko, co się to robi. Ten jej płacz cichy na uboczu, a nie slaby został mi w oczach z tego czasu i teraz zasnuwa mi mgłą oczy. Jechałem gościńcem z Wadowic do Bielska. Pamiętam także tę drogę, jak znikała szybko pod samochodem wojskowym. Czułem to, że wiedzie daleko, w światy nieznane jeszcze, i pytałem, czy jest jakaś droga powrotu, a jeżeli to którędy i kiedy .

Adam Bunsch został zmobilizowany i uczestniczył w kampanii wrześniowo-październikowej jako oficer nasłuchu radiowego 21 Dywizji Piechoty. W zapiskach z tego okresu czytamy: „Służba moja wojenna zaczęła się na »punkcie kontrolnym« w Bielsku 16 VIII 1939. Od tego dnia nie ma właściwie dni i nocy, jest pasmo ponure istnienia” . Po ewakuacji na Węgry (19 września)  był internowany w obozie Lengyeltóti, gdzie przebywał do 1. lutego 194o roku . W tym czasie namalował swoje pierwsze obrazy na uchodźstwie - były to portrety węgierskiego kupca i jego żony. Za pieniądze ze sprzedaży kupił ubranie13 . Kolejne prace z tego okresu, bardzo skromne zresztą, to obraz ołtarzowy Matki Boskiej Częstochowskiej i przygotowanie dla polskich żołnierzy internowanych na Węgrzech jasełek, w postaci szopki kukiełkowej .

Następnie przedostał się do Budapesztu, dalej przez Włochy do Francji. 11 lutego dotarł do Paryża i zgłosił się do Wojska Polskiego. Jeszcze pod koniec lutego udał się z oficerami artylerii na kurs do miasteczka Bressuire . We Francji obchodził pierwszą Wielkanoc na obczyźnie i namalował kolejny obraz Matki Bożej Częstochowskiej, jako dar Polaków dla lokalnej francuskiej społeczności, do kościoła Notre Dame w Bressuire . W kwietniu powrócił do Paryża, gdzie do jego obowiązków należało przygotowanie ilustracji do żołnierskich modlitewników, które zamierzała wydrukować Polska Kuria Polowa . Wciąż „rozmawiał” ze swoją „ukochaną żoną”; w zapiskach czytamy:

Chodziłem jak zbrodniarz czy może jak potępieniec po miejscach, gdzie przed dwoma laty byliśmy tacy radośni. Ile razy przechodziłem ulice w pobliżu naszego hotelu i obok kawiarenki, gdzie jadaliśmy z Tobą śniadanie, i obok restauracji. Siadywałem na Tuileriach na tych samych ławkach, gdzie patrzyliśmy razem na Place de la Concorde. Niby to samo otoczenie, ta sama dekoracja, a raz niebo prawie, a drugi raz prawie piekło, a to właśnie ziemia. [...] Nie myślałem przed dwoma laty .

Z Paryża Bunsch trafił do Beignon, niedaleko Coëtquidan, jako oficer oświatowy. W maju miało miejsce uroczyste otwarcie świetlicy wojskowej, własnoręcznie udekorowanej przez artystę symbolami polskich miast . 12 czerwca udał się w podróż przez Rennes, Angers, Saintes, La Verdon i Pointe de Grave, skąd 22 czerwca statkiem węglowym S/S „Clan Ferguson” wyruszył do Wielkiej Brytanii. Nocą 25 czerwca statek zawinął do portu w Liverpoolu, nazajutrz przetransportowano pasażerów do Glasgow , a ostatniego dnia czerwca do Douglas , gdzie w obozie — zdaniem Bunscha świetnie zorganizowanym — przez dwa miesiące, oprócz szkolenia wojskowego, odbywała się nauka języka angielskiego. Artysta bardzo dobrze wspomina ten czas, chociaż pod względem twórczym był to kolejny niewiele wnoszący okres.

Życie moje było dość wygodne, żadnej służby nie pełniłem, tylko malowałem dla Brygady. [...1 Zrobiłem projekt kapliczki obozowej, którą wnet w lesie postawiono, wcale ładnie wykonaną, i namalowałem znowu obraz Matki Boskiej Częstochowskiej .

Na Wyspach Brytyjskich Adam Bunsch dostał przydział do 2 Brygady Strzelców (przemianowanej w listopadzie na 10 Brygadę Kawalerii Pancernej), a dokładnie do 2 Dywizjonu Artylerii Lekkiej (od listopada 16 Dywizjon Artylerii Motorowej) . Został przeniesiony z surowego namiotu żołnierskiego na prywatną kwaterę — do kilkupokoleniowej szkockiej rodziny górników. Warunki, jakie zaoferowała ta „nowa stancja”, wydawały mu się pełne zbytków i dawno zapomnianych wygód. Tutaj w zasadzie zaczyna się wojenna twórczość artysty.

Pierwszą pracą był dyplom dla burmistrza Glasgow sir Patricka Josepha Dollana, którego później także sportretował, a następnie tryptyk Przyjaźń polsko-szkocka i portrety dwóch polskich generałów . Latem i jesienią 1940 roku powstało siedem obrazów, portretów żołnierzy różnych rodzajów broni >. W tym okresie Bunsch zaprojektował także tabliczkę pamiątkową, która została umocowana w Forfar, dla zaznaczenia tam polskiej obecności w latach wojny, i portretował dzieci swoich gospodarzy, u których spędził osiemnaście miesięcy. Od grudnia 1940 roku pełnił funkcję referenta oświatowego w Brygadzie . W 1941 roku namalował portret gen. Stanisława Maczka i jego najbliższych — żony Zofii i dzieci: Renaty i Andrzeja. W zapiskach z tego okresu można znaleźć wiele ciepłych wspomnień . W tym czasie Bunsch wyjeżdża po raz pierwszy do Londynu (14-23 lutego 1941) i rozpoczyna pracę nad dekoracjami do polskiego kościoła . Początek rozmów dotyczący tego wielkiego przedsięwzięcia łączy się z nazwiskiem ministra Stanisława Kota , a realizacja — z genezą głębokiej przyjaźni z ks. inf. Władysławem Staniszewskim  która objęła zresztą kilka pokoleń Bunschów i trwała do śmierci duchownego w grudniu 1989 roku (przeżył artystę dwadzieścia lat).

Zaraz po powrocie z Londynu Bunsch został zaangażowany do prac upamiętniających marcową wizytę pary królewskiej w polskich jednostkach stacjonujących w Szkocji. Artysta nie tylko osobiście brał udział w tych historycznych „odwiedzinach”, ale także odpowiadał za przygotowanie albumu pamiątkowego dla króla i plakatu dla Brygady. Nie ustawał jednak w projektowaniu witraży do kościoła w Londynie. Namalował wówczas także dwa portrety dzieci lady Forthingham, bardzo życzliwej Polakom stacjonującym na tamtym terenie, zresztą niejedyne. Z tego czasu pochodzą także portrety dzieci polskich oficerów i miejscowego szkockiego lekarza. Latem Bunsch został przeniesiony do Coupar Angus (30 lipca 15 października 1941), skąd powrócił jesienią do Forfar. W niecały miesiąc później udał się do Bradford na otwarcie wystawy „Sztuka pięciu polskich żołnierzy w 10 Zmechanizowanej Brygadzie Kawalerii w Szkocji”, gdzie jego prace były prezentowane pod pseudonimem Andrzej Wart. Wystawa objeżdżała Wyspy Brytyjskie przez kilka lat i cieszyła się ogromnym powodzeniem, także wśród lokalnych mieszkańców .

Rok 1942 rozpoczął się dla Adama Bunscha odkomenderowaniem do Edynburga i podróżami pomiędzy Glasgow - Dundee - Perth - Forfar - Lanark - Arbroath - Montrose - Galashiels - Bradford - York - Leeds - Plymouth - St. Andrews - Ipswich. Dostał swoją pracownię i polecenie przygotowania płócien na kolejną wystawę. To czas intensywnej pracy twórczej, szczegółowo udokumentowanej w zapiskach w kalendarzu na rok 1942, obok świadectw narastającego poczucia tęsknoty za najbliższymi i wojennego osamotnienia.

Czysty nowy kalendarzyk biorę teraz do ręki bez szczególnego wzruszenia. Oglądam białe kartki z przyszłymi datami, pytając, czym będą wypełnione po roku, ale nie spodziewam się jakichś decydujących odpowiedzi. Dusza jest umęczona i nie pozwala sobie na żadne nadzieje. Zresztą i zdrowy rozum nie skłania do wielkiego optymizmu. Wiem, że będzie dużo zdarzeń, że napisanie ich może dać interesujące tomy, ale to wszystko nie to. Dla mnie wiadomość, której czekam, będzie krótka [...] .

W marcu powstało tam około dziesięciu obrazów, między innymi wizerunki marynarza i spadochroniarza . W tym okresie Bunsch nawiązał już kontakt z „ukochaną Ludwiką” i korespondencja, choć rzadka i opóźniana wojenną pożogą, informowała małżonków o najważniejszych zmianach w położeniu, czy może szczęśliwie ich braku. Prace artysty upamiętniały pobyt Polaków niemalże w każdym z odwiedzanych przez niego miejsc, a także życie stacjonujących w pobliżu jednostek Wojska Polskiego. Powstawały liczne obrazy, zasilając rodzinne galerie obdarowywanych. Do istotnych należy seria portretów rodzin burmistrzów i wyższych rangą wojskowych brytyjskich życzliwych Polakom. Warto wspomnieć też maleńki witraż Matki Bożej Częstochowskiej w katolickim kościółku w Galashiels, bliskim sercu polskich żołnierzy. Ciekawa jest także historia witraża z romańskiego kościoła w Dalmeny, który przez lata uchodził za dzieło nieznanego autora. Zgodnie z zapisami Bunscha i kwerendą syna Adama juniora z 1973 roku, witraż wykonano z całą pewnością na podstawie niepodpisanego projektu Andrzeja Warta . Rok 1942 skończył się kolejną trudną Wigilią i awansem Adama Bunscha na porucznika , a nowy okazał się dla artysty ostatnim w służbie 1 Dywizji Pancernej. Czas ten można uznać za pełen sukcesów literackich, o których ewidencjonowanie i losy Bunsch dbał zdecydowanie bardziej niż o dorobek malarski. W notatkach, listach, kalendarzu można znaleźć liczne i kilkakrotnie powtarzane wzmianki jasno określające zdeponowanie maszynopisów powstałych podczas wojny dramatów. Pierwsza połowa roku to także podróże, poszerzone o Liverpool, Newmarket i Cambridge.

Zdaniem Adama Bunscha juniora twórczość malarska ojca z okresu wojny nosi znamiona pogłębiającego się cierpienia, dramatu rozłąki i wojennej grozy. Każda z portretowanych osób, poza dziecięcymi twarzami, ukazuje złożoność tej rzeczywistości i wnętrza duszy artysty. Dobór barw, skrupulatność dokumentalisty, wymiary i wreszcie tło — to wszystko w sposób bardzo dobitny oddaje kronikarski styl tego okresu twórczego i zapewne stanu umysłu malarza . Tymczasem w zapiskach czytamy:

Pytam się nieraz, czy szczęśliwy byłby człowiek niezwiązany z nikim, tak jak ja związanym z Tobą i naszymi dziećmi? Chyba, że nie.

Byłby biedniejszy o najpiękniejsze skarby. To szczęście, które dzisiaj bardzo boli. Ale kiedyś przecież boleć przestanie .

W listopadzie udało się Adamowi Bunschowi sfinalizować prace nad witrażem do polskiego kościoła: Matka Boska z Dzieciątkiem i św. Kazimierz . Powstawał wówczas także witraż z motywami Drogi Krzyżowej, traktowany bardzo osobiście i przeżywany niezwykle głęboko przez artystę.

Witraże zrobiłem z tych dawnych kartonów. Jeżeli je kiedy zobaczycie, to pewnie poznacie, że choć dalecy, pozowaliście mi do nich. Ty, Luduś — jesteś dwa razy, i Adaś, i Aluś. Boli mnie każda kreska tego rysunku. Nie wiem, jaką ma wartość artystyczną, ale malowane są krwią. Napracowałem się, ale dały mi dużo godzin zapomnienia o świecie. Szczególnie na tej „drodze krzyżowej” mi zależało i udało się wykończyć. To jest moja droga .

Ostatnie tygodnie 1943 roku, po powrocie do Szkocji, były dla artysty niezwykle trudne, naznaczone bólem i rozterkami, które zebrały się jak chmury gradowe w piątym roku wojny. Ze wszystkich pozostawionych z tego czasu zapisów wyziera smutek i poczucie beznadziejności, ledwie trzymane w karbach przez wiarę w Opatrzność i Boską moc. Czas, kiedy Bunsch przebywa w Londynie i mieszka u księdza Staniszewskiego, to zapewne okres szukania oparcia, zacieśniającego te niezwykłe więzi wojennej przyjaźni i pozwalającego ujawnić najskrytsze myśli i wątpliwości. Czas, który chwilami wydaje się artyście nieco bardziej wypełniony zmęczeniem i pracą niż udręką tęsknoty za rodziną, staje się też chwilą retrospektywnych refleksji zapisywanych skrupulatnie dla żony, aby mogła szczegółowo odtworzyć dzień po dniu czas rozłąki — szczególnie, gdyby mieli już się nigdy nie spotkać.

Przyszedł na mnie okres jeden z najcięższych w życiu. Chciałbym wyrwać się z tej bezradności, szukam jakiegoś wyjścia. Przychodzą mi do głowy kombinacje [...], które w rezultacie są fantazjami. [...] zaczynam się załamywać. Miałem podobne chwile, w życiu podobne chandry. Może pierwszy przedsmak tego dało mi pierwsze wyjście z domu w 1915 do wojska. Drugi raz było to w listopadzie 1918, właśnie 25 lat temu, byłem w Przemyślu w drodze do Ciebie, ale jeszcze w ciągłej obawie i niepewności. A potem rok 1920 w lipcu wydawał się taki beznadziejny, a potem znowu jesień 1939. Ale może nigdy nie czułem się taki bezradny i bezczynny jak teraz. Tamto wszystko sprzed tej wojny obróciło się potem na dobre, choć było takie beznadziejne. Nie tracę nadziei, że i to może cudem okazać się kiedyś - etapem do lepszego bytu. Ale jeżeli to jest próbą, która ma prowadzić na wyższy szczebel, to chyba chodzi tu o jakiś szczebel wysoki.

Jeszcze w listopadzie 1943 roku (choć formalnie 9 grudnia 1943)  Adam Bunsch został przydzielony do Centrum Wyszkolenia Artylerii w korpusie oficerów. Ostatecznie opuścił Galashiels i przez Edynburg udał się do Londynu, gdzie, jak się okaże, stworzył bezapelacyjnie największe dzieło w sztuce religijnej, którą uprawiał, choć z różnym natężeniem, przez całe życie.

Do 16 kwietnia 1944 roku wykonał i zamontował pięć witraży w polskim kościele przy Devonia Street. Następnie powrócił do Edynburga, do zajęć w biurze, których zresztą zawsze unikał i wielce nie lubił . Dopiero 18 czerwca ponownie podjął pracę przy wystroju polskiej świątyni w Londynie . Powstają kolejne witraże i obraz Wieczerza Pańska  — tworzony wśród głębokich przemyśleń podczas bombardowań Londynu. Z początkiem 1945 roku artysta znów przebywał przez dwa tygodnie w Edynburgu, a 17 stycznia pojechał do Londynu . Skoncentrował się na witrażach do nawy głównej: Królowa Pokoju (marzec 1945) , Św. Andrzej Bobola (czerwiec 1945) Bł. Czesław Odrowąż (sierpień 1945) . 28 września rysunki wszystkich witraży  zostały oddane do parafii. Do 9 listopada 1945 roku  Adam Bunsch szykował się do upragnionego powrotu, choć w zapiskach, które tak skrupulatnie prowadził, przygotował nawet tekst pożegnania, gdyby nigdy nie było mu dane dotrzeć do Ojczyzny. Wraz z wieloma innymi notatkami przywiózł go szczęśliwie osobiście i złożył na ręce żony:

Oglądam moją obrączkę ślubną przez szkła. Już nie odczytam napisu gołym okiem i już starło się tyle z szerokości obrączki, że cyfry są przecięte. Ale jest złota, poświęcana obrączka, którą mi dałaś na; palec [...1. I jest niezatarte Twoje imię, które będzie niezatarte, choćby obrączki nie było. Pytam się ciągle: jaka siła nas rozdzieliła? Oskarżam ją. Żono moja - gdziekolwiek jesteś - wiedz, że na zawsze, jak byłaś, tak jesteś, w sercu moim, że tron Twój tutaj pusty. Widzę teraz, jak wielką może być miłość. To jedno chciałbym, żebyś wiedziała, cokolwiek mnie i cokolwiek Tobie się stanie, zanim się spotkamy, albo może w ogóle tu nie spotkamy. Wierzę, że myślisz o tym zawsze, dziś może więcej i mocniej, i że o tym bez słów moich i zapewnień wiesz. Ważną jest przysięga, którą złożyliśmy sobie wzajemnie, nawet zanim ją złożyliśmy. Kocham Cię dziś jak wtedy, a może i więcej niż wtedy i ponad wszystko na tej ziemi .

Adam Bunsch powrócił do Krakowa, do „ukochanej Ludwisi” i dzieci. Do śmierci bardzo intensywnie pracował, poświęcając się głównie sztuce religijnej. Zmarł 15 maja 1969 roku. Został pochowany na cmentarzu Salwatorskim w Krakowie. Ten znakomity artysta pozostaje wciąż w cieniu swoich wielkich dokonań, zarówno literackich, jak też plastycznych — miejmy nadzieję, że już niedługo.

Postscriptum

Autorka serdecznie dziękuje wnukowi — Adamowi i prawnukowi — Piotrowi za udostępnienie Archiwum Rodzinnego Bunschów. Możliwość wglądu do rękopisów i maszynopisu była niezapomnianym przeżyciem. Dziękuję za wyrażenie zgody na wykorzystanie niepublikowanych dotychczas tekstów listów i innych zapisów samego artysty oraz jego syna Adama juniora, a także fotografii rodzinnych i prac artysty. Czas spędzony w Państwa niezwykle gościnnym domu, w otoczeniu obrazów Adama Bunscha, uwieńczony spacerem po cmentarzu Salwatorskim; życzliwość i otwartość, z jaką Państwo mnie przyjęli — pozostaną w mojej pamięci niezatarcie. Dziękuję!




OD REDAKCJI

ARCHIWUM POLSKIEJ MISJI KATOLICKIEJ W ANGLII I WALII

Polska Misja Katolicka w Anglii i Walii powstała w celu sformalizowania opieki duszpasterskiej nad ludnością polską. Mimo niewielkiej liczebnie grupy, potrzeby duchowe polskiej kolonii były widoczne i zwróciły uwagę samego arcybiskupa Westminsteru kardynała Herberta Vaughne’a. Zatroskany o los i potrzeby religijne Polaków zaprosił matkę Franciszkę Siedliską, fundatorkę Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek i ich ojca duchownego ks. Lecherta, aby założyli stałą misję polską, w ramach której zaopiekują się rodakami zamieszkującymi Wyspy Brytyjskie.

HISTORIA I DZIAŁALNOŚĆ

Trudno jednoznacznie określić początki Archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii. Jest to najstarsza polska placówka archiwalna na terenie Wielkiej Brytanii i nierozerwalnie związana z datą formalnego powołania w 1894 roku Polskiej Misji Katolickiej na Wyspach Brytyjskich.

Bardzo ważną osobistością w formowaniu się Archiwum w dzisiejszym kształcie, jest postać ks. infułata Władysława Staniszewskiego – wieloletniego Rektora PMK (1938–1974), który zakupił posiadłość Laxton Hall, gdzie do dzisiaj mieści się Polski Dom Spokojnej Starości, a część pomieszczeń magazynowych jest przeznaczona na Archiwum. Od czasu przejścia na emeryturę do końca 1989 roku, kiedy ksiądz Staniszewski zmarł, troszczył się o Archiwum.

W kolejnych latach prace w Archiwum trwały oraz w miarę potrzeb koncentrowały się na różnych aspektach. W 2013 roku ksiądz prałat Stefan Wylężek postanowił powołać do życia Archiwum w sensie formalnym, które od 2014 roku prowadzi intensywnie działaność nad opracowywaniem zasobu, aby jak najpełniej mógł być wykorzystywany do badań historycznych i genealogicznych.

ARCHIWUM

Archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii (APMKwAW) obejmuje około 250 metrów bieżących akt. Jest to archiwum o zasobie narastającym, które gromadzi materiały z kancelarii Misji oraz 92 lokalnych PMK rozsianych po całej Anglii i Walii, gdzie 119 księży diecezjalnych i zakonnych pełni posługę w 221 polskich ośrodkach. Dodatkowo archiwalia dotyczące polskiej kolonii sprzed 1939 roku oraz Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego abp. Józefa Gawliny z lat 1939–[1968].

Celem Archiwum PMKwAW jest zabezpieczenie dokumentacji – procesu, który tak naprawdę towarzyszył Misji od początku działalności, a szczególnie od 1930 roku, kiedy zakupiono pierwszy polski kościół na Wyspach Brytyjskich w Londynie. Do dzisiaj przy tej świątyni mieści się siedziba Misji i biura. Drugim ważnym momentem dla Archiwum było zakupienie posiadłości w środkowej Anglii na potrzeby Polskiego Domu Spokojnej Starości w 1969 roku. Pomieszczenia magazynowe od połowy lat 70. XX wieku zostały zaadaptowane na potrzeby Archiwum i tam obecnie są przechowywane archiwalia. Drugim ważnym dla każdego archiwum aspektem jest opracowanie i te prace są nadal intensywnie prowadzone. Ostatnim z istotnych punktów działalności placówki jest udostępnianie, które odbywa się według wcześniej umówionych wizyt oraz drogą korespondencyjną.

ZBIORY

W posiadaniu Archiwum PMKwAW są materiały dotyczące polskiej emigracji sięgające 1831 roku. Zakres tematyczny dotyka przede wszystkim aspektów życia religijnego uchodźstwa polskiego. Proporcjonalnie jest to niewielki i fragmentarycznie zachowany zbiór, ale niezwykle ważny.

Poza materiałami kancelaryjnymi, które wytworzyła Misja na przestrzeni lat, Archiwum stało się także miejscem, w którym pozostawiono pod opieką cenne dokumenty. W Archiwum jest przechowywana dokumentacja Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego Arcybiskupa Józefa Gawliny. Są to głównie materiały typu metrykalnego.

Bardzo ciekawa jest dokumentacja dotyczącą powstawania ośrodków parafialnych w okolicach hosteli i obozów przejściowych, czyli w skupiskach zamieszkałych przez Polaków po 1945 roku na Wyspach Brytyjskich, szczególnie w trudnym okresie demobilizacji i adaptowania się na gruncie obcego kulturowo kraju zamieszkania. Materiałem uzupełniającym jest korespondencja z polskimi organizacjami oraz zgromadzeniami zakonnymi żeńskimi i męskimi pracującymi na terenie objętymi jurysdykcją zarówno cywilną, jak i wojskową.





BADANIA POLONIJNE - INDEX



KOPIOWANIE MATERIAŁÓW Z DZIAŁU BADANIA POLONIJNE PORTALU POLONII - ZABRONIONE

Zgodnie z prawem autorskim kopiowanie fragmentów lub całości tekstów wymaga pisemnej zgody redakcji.



DZIAŁ BADANIA POLONIJNE PORTALU POLONII WYŚWIETLONO DOTYCHCZAS   55133   RAZY





PORTAL POLONII
internetowa platforma wiedzy o i dla Polonii

W 2023 roku projekt dofinansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023

Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów


Kwota dotacji: 175 000,00 zł
Kwota całkowita: 191 000,00 zł


Portal Polonii (portalpolonii.pl) łączący w swoich publikacjach rezultaty badań naukowych nad polską diasporą z bieżącymi informacjami o działalności Polonii, jest wielopłaszczyznową platformą wymiany myśli i doświadczeń: środowisk badaczy i organizacji polskich oraz polonijnych poza granicami kraju. Dotychczas te perspektywy, pomimo, że uzupełniają się w sposób naturalny, prezentowane były odrębnie. Za tym idzie nowy sposób prezentacji zagadnień związanych z życiem i aktywnością naszych rodaków, potrzebny w równym stopniu Polonii jak i środowisku akademickiemu.

Polonii – co wiemy z analiz badawczych - brakowało często usystematyzowanej, zobiektywizowanej wiedzy na temat m.in. historycznej perspektywy i zrozumienia kulturowych procesów kształtowania się polskich ośrodków na emigracji. Akademikom starającym się śledzić aktualne doniesienia pochodzące od polskich organizacji w świecie, brakowało dotychczas miejsca, w którym na podstawie metodologicznie uporządkowanych źródeł i poddanych krytycznej analizie treści, można wyznaczać trendy i kierunki badań nad Polonią. Dzięki Portalowi Polonii oba wymienione aspekty spotykają się w jednym, powszechnie dostępnym miejscu, tworząc synkretyczną całość, z perspektywą dalszego rozwoju. Portal dostarcza także – co ważne - wieloaspektowej informacji o Polonii rodakom w kraju, wśród których poczucie wspólnoty ponad granicami jest w ostatnich latach wyraźnie zauważalne.